Prawnik radzi – 02.04.2019 r.

Pobicie włamywacza

Czy to prawda, że mogę bronić swego dobytku nawet przy użyciu pałki lub młotka?

W myśl ogólnej zasady związanej z wyłączeniem odpowiedzialności karnej nie popełnia przestępstwa (a zatem nie może być karany), kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem (art. 25 § 1 K.k.). W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia (art. 25 § 2 K.k.).

Regulacja ta wydawała się niewystarczająca, zwłaszcza biorąc pod uwagę to na ile skutecznie można bronić się przed napastnikiem (np. na ile silnie mogę go uderzyć, czym i w co).

Niedawno wprowadzono do Kodeksu karnego szczególną regulację służącą wzmocnieniu poczucia bezpieczeństwa właścicieli mieszkań, lokali i domów.

Ustawodawca wysłał przestępcom wyraźny sygnał, że obywatele we własnych domach mają prawo czuć się szczególnie bezpiecznie i stanowczo reagować na włamywaczy. Jeśli dochodzi nawet do przekroczenia granic obrony koniecznej to można uniknąć kary, chyba że przekroczenie tych granic byłoby nie zwykłe, lecz rażące. Nie podlega bowiem karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące (art. 25 § 2a K.k.).

Ważne jest również i to, że nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu (art. 25 § 3 K.k.).

 

Uporczywe nękanie wizytami, telefonami i korespondencją

Mam dług wobec znajomego ale nie mam pieniędzy aby mu oddać. Nachodzi mnie kilka razy w tygodniu, zaczepia moją żonę, telefonuje po kilka razy dziennie, w tym w porach nocnych, wysyła do mnie pisma ale nie złożył sprawy do sądu bo mówi, że nie ma pieniędzy i czasu na sprawy sądowe. Czy może tak robić?

Uporczywe nękanie jest karalne. Wierzyciel powinien skorzystać z drogi sądowej, a następnie po uprawomocnieniu się orzeczenia i nadaniu mu klauzuli wykonalności skierować sprawę na drogę komorniczą. Rozżalenie dłużnika można rozumieć ale nie oznacza to samowoli. Są bowiem sytuacje, że sąd rozkłada płatność na raty pomimo tego, iż obowiązek zapłaty istnieje.

Zgodnie z art. 190a § 1 Kodeksu karnego, kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Ściganie takiego przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego (§ 3)

 

Zrzeczenie się wynagrodzenia

Szef chciał abym mu napisał, że nie należy mi się wynagrodzenie za wypracowane nadgodziny bo nie ma na to teraz pieniędzy, a odebrać ich nie mogę bo rozpoczął się w firmie sezon. Napisałem odręcznie jak mi podyktował, że zrzekam się wynagrodzenia i podpisałem takie pismo. Chyba zmienię pracę więc ciekaw jestem czy nie ma już szans na odzyskanie tych pieniędzy.

Prawo opowiada się za Panem, pomimo podpisania takiego oświadczenia.

Stosownie do art. 84 Kodeksu pracy pracownik nie może zrzec się prawa do wynagrodzenia ani przenieść tego prawa na inną osobę. Te pieniądze (o ile nie doszło do przedawnienia) należą się Panu.

Roszczenia ze stosunku pracy ulegają przedawnieniu z upływem 3 lat od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne (art. 291 § 1 Kodeksu pracy).

Wobec braku wypłaty można brać również pod uwagę ewentualne wykroczenie pracodawcy z art. 282 § 1 pkt 1) Kodeksu pracy obwarowane grzywną do 30.000 zł.

Darowizna „z ręki do ręki” skuteczna, ale nie zawsze

Sądy aprobują przekazywanie sobie gotówki przez najbliższych członków rodziny z zachowaniem prawa do zwolnienia od podatku od darowizny. W dobie wielkich afer finansowych, takich jak chociażby Amber Gold czy Getbeck nic już nie jest „pewne jak w banku”. Zaufanie do instytucji finansowych zostało poważnie zachwiane. Nie dziwi więc fakt, że niektórzy (a zwłaszcza ludzie w podeszłym wieku) trzymają pieniądze „w skarpecie”. Trudno oczekiwać aby np. staruszek chcący przekazać zgromadzone pieniądze wnuczkowi musiał najpierw założyć rachunek bankowy.

Na wokandę trafiła sprawa, w której ojciec przekazał córce darowiznę w formie pieniężnej „z ręki do ręki”, którą to ona niezwłocznie wpłaciła na swoje konto bankowe. Obdarowana chcąc uzyskać informację, czy ma prawo do pełnego zwolnienia dla zerowej grupy z art. 4a ust. 1 ustawy o podatku od spadków i darowizn zwróciła się z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej prawa podatkowego. Wskazała, iż została zawarta umowa darowizny, a ona złoży zgłoszenie we właściwym urzędzie skarbowym w sześciomiesięcznym terminie.

Fiskus jednak nie podzielił jej stanowiska i kategorycznie odmówił. W jego ocenie nie został spełniony zasadniczy warunek udokumentowania przez obdarowanego otrzymania środków dowodem przekazania m.in. na swój rachunek bankowy. Fiskus uznał, że skoro pieniądze zostały przekazane „z rąk do rąk” to nawet ich późniejsza wpłata na konto bankowe nie potwierdza spełnienia tego warunku.

Kobieta nie zgodziła się ze stanowiskiem fiskusa i interpretację zaskarżyła. Stanowisko WSA w Białymstoku było znacznie przychylniejsze dla obdarowanej. Sąd ten stwierdził bowiem w wyroku
o sygn. I SA/Bk 266/17 z dnia 6 czerwca 2017 r., że od litery prawa ważniejszy jest cel danej regulacji. Otrzymanie darowizny przez członka rodziny oraz zgłoszenie jej w terminie do opodatkowania jest warunkiem zwolnienia z opodatkowania darowizny. Jeżeli darowizna była w postaci środków pieniężnych to dodatkowym wymogiem jest też udokumentowanie wykonania darowizny dowodem przekazania przez darczyńcę środków pieniężnych na rachunek nabywcy, jego rachunek prowadzony przez spółdzielczą kasę oszczędnościowo – kredytową lub przekazem pocztowym. W ocenie Sądu udzielenie darowizny „z ręki do ręki” możemy w przedmiotowej sprawie interpretować jako „przekazanie”. Sąd zauważył, iż: „Niewątpliwie wykładnia językowa wskazuje, że aby skorzystać ze zwolnienia należy przelać środki na rzecz obdarowanego, a co za tym idzie nie można dokonać darowizny w gotówce do ręki obdarowanego. Zdaniem Sądu nie to jednak miał na myśli ustawodawca. Wykładnia językowa nie może sprowadzać się bowiem do szukania sensu poszczególnych wyrazów lecz powinna być połączona z analizą celu regulacji prawnej.” Odwołując się do uzasadnieniu rządowego projektu zmiany ustawy o podatku od spadków i darowizn oraz od podatku od czynności cywilnoprawnych (druk sejmowy nr 736 z dnia 28 czerwca 2006 r.) podkreślił, że zniesienie opodatkowania darowizny w kręgach osób najbliższych jest wyrazem ochrony sytuacji majątkowej rodziny. Stanowi także urzeczywistnienie wartości konstytucyjnych, a w szczególności prowadzenie polityki uwzględniającej dobro rodziny i ochronę jej interesów majątkowych.

Sąd ten przywołał również wyrok NSA z 22 kwietnia 2015 r. o sygn. akt II FSK 619/13.
NSA również przychylił się do poglądu, iż warunek udokumentowania wykonania darowizny dowodem przekazania środków pieniężnych na rachunek nabywcy ma charakter techniczny. Istotne jest bowiem to, czy do przekazania darowizny doszło. Zauważył, iż obowiązek odpowiedniego udokumentowania darowizny miał służyć uszczelnieniu systemu podatkowego. Nie może to jednak negatywnie wpływać na przepływ majątku w najbliższej rodzinie.

Formalizm ustawowy nie może być ważniejszy niż dobro rodziny i jej interesów majątkowych.

Prawnik radzi – 26.03.2019 r.

Wezwanie przez Urząd Skarbowy

Czy Urząd Skarbowy może mnie wzywać do siebie kiedy tylko chce i w każdej porze ?

Zasady związane z prowadzeniem postępowania podatkowego określone zostały w ustawie z 1997 r. ordynacja podatkowa (O.p.). W jej art.122 postanowiono, że w toku postępowania organy podatkowe podejmują wszelkie niezbędne działania w celu dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz załatwienia sprawy w postępowaniu podatkowym.

Z kolei w rozdziale dotyczącym wezwań, a ściśle rzecz biorąc w art.155 § 1 O.p. ustanowiono zasadę, zgodnie z którą organ podatkowy może wezwać stronę lub inne osoby do złożenia wyjaśnień, zeznań, przedłożenia dokumentów lub dokonania określonej czynności osobiście, przez pełnomocnika lub na piśmie, w tym także w formie dokumentu elektronicznego, jeżeli jest to niezbędne dla wyjaśnienia stanu faktycznego lub rozstrzygnięcia sprawy.

Sprawa mogłaby pozornie wydawać się przesądzoną w stronę obowiązku dostosowywania się do arbitralnie wyznaczanych terminów, gdyby nie zapominany niejednokrotnie przez urzędników przepis art.155 § 1 a O.p., w myśl którego organ podatkowy obowiązany jest dołożyć starań, aby zadośćuczynienie wezwaniu nie było uciążliwe. Na tej podstawie prawnej można wskazać organowi np. to, że w dniu wezwania w określonych godzinach wezwana osoba będzie przebywać w innym mieście na delegacji, z której nie może zrezygnować lub pracuje w danym tygodniu na porannej zmianie lub na płatnej wycieczce bądź na zaplanowanej wcześniej wizycie kontrolnej u lekarza. Warto w takim przypadku wskazać nieodległy termin, w którym bez przeszkód wezwany będzie mógł stawić się w urzędzie deklarując, że nie chodzi tu o uchylanie się od stawiennictwa.

Co więcej, jeżeli osoba wezwana nie może stawić się z powodu choroby, kalectwa lub innej ważnej przyczyny, organ podatkowy może przyjąć wyjaśnienie lub zeznanie albo dokonać czynności w miejscu pobytu tej osoby.

 

Niezgłoszenie upadłości spółki

Czy niezgłoszenie upadłości przez zarząd spółki z ograniczoną odpowiedzialnością jest karalne?

Tak, zgodnie z art.586 Kodeksu spółek handlowych (K.s.h.), kto, będąc członkiem zarządu spółki albo likwidatorem, nie zgłasza wniosku o upadłość spółki handlowej pomimo powstania warunków uzasadniających według przepisów upadłość spółki podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

W myśl art.1 § 2 K.s.h., spółkami handlowymi są: spółka jawna, spółka partnerska, spółka komandytowa, spółka komandytowo-akcyjna, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością i spółka akcyjna.

 

 Ustalenie planu spłaty w upadłości konsumenckiej

Sąd ogłosił wobec mnie upadłość konsumencką. Jestem murarzem ale teraz bez pracy. Zaproponowałem symboliczne spłaty na rzecz wierzycieli. Czy mój syndyk i sędzia-komisarz muszą się do tego dostosować?

Nie, to nie Pan decyduje w jakim czasie i wysokości określone będą spłaty wierzycieli. To, że Pan teraz nie pracuje (zwłaszcza na początku sezonu budowlanego) nie oznacza braku takich możliwości.

Kwestii tej dotyczy art.49115 Prawa upadłościowego. Zgodnie z jego ust.2, sąd nie jest związany stanowiskiem upadłego co do treści planu spłaty wierzycieli. Ustalając plan spłaty wierzycieli, sąd bierze pod uwagę możliwości zarobkowe upadłego, konieczność utrzymania upadłego i osób pozostających na jego utrzymaniu, w tym potrzeby mieszkaniowe, wysokość niezaspokojonych wierzytelności i realność ich zaspokojenia w przyszłości.

 

Wadliwie wykonywane dzieło

Zamówiłem u stolarza zrobienie mi pod wymiar schodów z balustradami ale wykonuje to fatalnie i nieterminowo. Czy mogę zrezygnować z jego usługi?

Tak, istnieją takie możliwości. Stosownie do art.636 § 1 Kodeksu cywilnego odnoszącego się do umowy o dzieło, jeżeli przyjmujący zamówienie (tutaj stolarz) wykonuje dzieło w sposób wadliwy albo sprzeczny z umową, zamawiający może wezwać go do zmiany sposobu wykonywania i wyznaczyć mu w tym celu odpowiedni termin. Po bezskutecznym upływie wyznaczonego terminu zamawiający może od umowy odstąpić albo powierzyć poprawienie lub dalsze wykonanie dzieła innej osobie na koszt i niebezpieczeństwo przyjmującego zamówienie.

Jeżeli zamawiający sam dostarczył  materiału, może on w razie odstąpienia od umowy lub powierzenia wykonania dzieła innej osobie żądać zwrotu materiału i wydania rozpoczętego dzieła (art.636 § 2 K.c.).

Prawnik radzi – 19.03.2019 r.

Skarga pauliańska

Cztery lata temu moi dłużnicy (małżonkowie) przekazali w darowiźnie swej córce mieszkanie, które do nich należało. Teraz nie mają innego majątku, a ja wcześniej nie poszłam z wyrokiem do komornika bo mnie prosili abym poczekała aż poprawi im się sytuacja finansowa. Oszukiwali mnie od samego początku, gdy pożyczali ode mnie pieniądze i nawet teraz. Dłużniczka zatrudniona jest u swojej rodziny na pół etatu, a dłużnik zarejestrował się jako bezrobotny. Moim zdaniem to fikcja. Słyszałam, że może mi pomóc jakaś akcja pauliańska ale nie wiem na czym to polega.

Prawo cywilne zawiera przepisy chroniące wierzyciela przed nieuczciwym dłużnikiem, a zwłaszcza pozornie prowadzącym do swej niewypłacalności.

Skarga pauliańska w uproszczeniu sprowadza się do tego, że wierzyciel może żądać aby czynność prawna dłużnika z osobą trzecią (tj. taką, na którą przenosi majątek) była traktowana jako bezskuteczna wobec wierzyciela (w tym przypadku pożyczkodawcy).

W poruszonej sprawie oznacza to, że co prawda umowa darowizny (dokonana w formie aktu notarialnego) jest ważna, to jednak nowy właściciel (tu córka dłużników) będzie musiał znosić (tolerować) to, że komornik skieruje swe czynności egzekucyjne do tego mieszkania, które córka otrzymała od swych zadłużonych rodziców. Dziać się tak będzie nawet wówczas, gdy ta córka będzie już ujawniona w księdze wieczystej jako nowy właściciel. Sytuacja jest nietypowa bo kto inny jest dłużnikiem (tzn. pożyczkodawcy, rodzice obdarowanej), a kto inny właścicielem lokalu (obdarowana córka).

Łatwo wyobrazić sobie, że w sporze sądowym taka córka będzie bronić się tym, że o długach rodziców nie wiedziała i przyjęła darowiznę nieświadoma rodzinnych kłopotów finansowych. Z pomocą wierzycielowi przychodzi tu reguła wynikająca z art.528 K.c., w myśl której, jeżeli wskutek czynności prawnej dokonanej przez dłużnika z pokrzywdzeniem wierzycieli osoba trzecia uzyskała korzyść majątkową bezpłatnie, wierzyciel może żądać uznania czynności za bezskuteczną, chociażby osoba ta nie wiedziała i nawet przy zachowaniu należytej staranności nie mogła się dowiedzieć, że dłużnik działał ze świadomością pokrzywdzenia wierzycieli.

Co bardzo ważne, uznania czynności prawnej dokonanej z pokrzywdzeniem wierzycieli za bezskuteczną nie można żądać po upływie lat pięciu od daty tej czynności.

Pomijam aspekty prawnokarne, które mogłyby być rozważane w tej sprawie ale wymaga to więcej danych. Mogłyby być one związane np. z przestępstwem oszustwa (art.286 K.k.) bądź udaremnieniem lub uszczupleniem zaspokojenia wierzyciela (art. 300 K.k.).

Zniesienie współwłasności

Mam wspólnie z siostrą dom w mieście z małym ogródkiem. Kłócimy się o wiele spraw. Czy można sprawić abyśmy nie byli już współwłaścicielami?

Jeśli nie możecie się porozumieć to pozostaje droga sądowa.

Każdy ze współwłaścicieli może żądać zniesienia współwłasności. Uprawnienie to może być wyłączone przez czynność prawną (ale w pytaniu brak informacji o tym aby rodzeństwo zawierało pomiędzy sobą taką umowę) na czas nie dłuższy niż lat pięć. Jednakże w ostatnim roku przed upływem zastrzeżonego terminu dopuszczalne jest jego przedłużenie na dalsze lat pięć; przedłużenie można ponowić.

Każdy ze współwłaścicieli może żądać, ażeby zniesienie współwłasności nastąpiło przez podział rzeczy wspólnej, chyba że podział byłby sprzeczny z przepisami ustawy lub ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy albo pociągałby za sobą istotną zmianę rzeczy lub znaczne zmniejszenie jej wartości (art.211 K.c.).

Doprowadzenie do swojej upadłości

Czy to prawda, że doprowadzenie do swojej upadłości może być karalne?

Tak, może tak się zdarzyć. Kodeks karny zawiera takie przepisy. Kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli doprowadza do swojej upadłości lub niewypłacalności podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 (art.301 § 2 K.k.).

Dodajmy do tego, że kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli w sposób lekkomyślny doprowadza do swojej upadłości lub niewypłacalności, w szczególności przez trwonienie części składowych majątku, zaciąganie zobowiązań lub zawieranie transakcji oczywiście sprzecznych z zasadami gospodarowania podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 (art.301 § 3 K.k.).

Z powyższego wynika, iż w podobnej sytuacji, a zwłaszcza na skraju bankructwa warto skorzystać z doradztwa profesjonalisty aby nie dawać pretekstu do zarzutów i zminimalizować ryzyko odpowiedzialności. Nie każda osoba niewypłacalna jest przestępcą.

Prawnik radzi – 12.03.2019 r.

Co to jest upadłość konsumencka ?

Pracuję fizycznie za płacę minimalną. Mam do spłaty kredyt wzięty przed 10 laty. Spłacałam go  regularnie przez 7 lat ale później zaczęłam chorować i zrobiły się spore zaległości. Mam już na głowie komorników bo ten bank i dwie firmy pożyczkowe, w których brałam niewielkie „chwilówki” mają przeciwko mnie wyroki. Poważnie choruję od 3 lat i dlatego spadły mi zarobki. Kiedyś zarabiałam więcej. Jestem wdową i nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc. Nie mam majątku, zalegam z opłatami za czynsz i prąd. Słyszałam, że mogę się oddłużyć przez upadłość konsumencką. Co to jest i na czym to polega?

Prawo upadłościowe z 2003 r. zawiera przepisy adresowane do przedsiębiorców, jak również do konsumentów (osób nie będących przedsiębiorcami, np. zatrudnionych na umowę o pracę). Jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą to nie jest konsumentem i w razie niewypłacalności powinien zgłosić wniosek o ogłoszenie swej upadłości w terminie 30 dni od wystąpienia ku temu podstaw. Wniosek o ogłoszenie upadłości przedsiębiorcy może złożyć również wierzyciel.

Inaczej jest w przypadku niewypłacalnych konsumentów (czyli osób nie będących biznesmenami). Przepisy są dla nich przychylniejsze (bardziej tolerancyjne). Za niewielką opłatą (30 zł) wszczynane jest postępowanie przed właściwym sądem rejonowym. Wniosek składa się na specjalnym formularzu. Uwzględnienie takiego wniosku dłużnika może wiązać się z oddłużeniem, tzn. umorzeniem zobowiązań upadłego bez ustalenia planu spłaty wierzycieli, jeśli osobista sytuacja upadłego w oczywisty sposób wskazuje, że nie byłby on zdolny do dokonania jakichkolwiek spłat w ramach spłaty wierzycieli.

Ogłoszenie upadłości zablokuje komorników ale wyznaczony syndyk, jeśli ustali mienie należące do dłużnika, co do zasady, będzie je spieniężać aby spłacić wierzycieli.

Bardzo ważne jest to, że sąd oddali wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej, jeżeli dłużnik doprowadził do swej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. (art.4914 Prawa upadłościowego). Skoro tak stanowią obecne przepisy to nieumiejętne uzasadnienie wniosku może dać podstawę do jego oddalenia, np. ze względu na uznanie, iż dłużnik zaciągając zobowiązania i wiedząc, że ich nie spłaci umyślnie lub rażąco niedbale doprowadzał do zwiększenia stopnia swej niewypłacalności.

Generalnie rzecz ujmując przypisy o upadłości konsumenckiej są korzystne dla dłużnika, choć wierzyciele niejednokrotnie uznają je jako legalne premiowanie nierzetelnych kontrahentów. Ocena tych przepisów nie jest więc jednoznaczna.

Uznanie za niegodnego dziedziczenia

Czy sąd może uznać kogoś za niegodnego tego aby dziedziczył po rodzicach?

Tak i oznacza to, że spadkobierca (np. syn lub córka) niegodny zostaje wyłączony od dziedziczenia, tak jakby nie dożył otwarcia spadku. Przepisy określają jednak kiedy może to nastąpić. Dotyczy to ważnych przewinień spadkobiercy. Dzieje się tak wówczas, gdy spadkobierca: 1) dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy; 2) podstępem lub groźbą nakłonił spadkodawcę do sporządzenia lub odwołania testamentu albo w taki sam sposób przeszkodził mu w dokonaniu jednej z tych czynności; 3) umyślnie ukrył lub zniszczył testament spadkodawcy, podrobił lub przerobił jego testament albo świadomie skorzystał z testamentu przez inną osobę podrobionego lub przerobionego (zob. art.928 K.c.).

Krąg osób uprawnionych do zgłoszenia takiego żądania jest szeroki, lecz czas na skierowanie sprawy do sądu został ograniczony. Uznania spadkobiercy za niegodnego może bowiem żądać każdy, kto ma w tym interes (np. dzieci lub małżonek spadkodawcy) i winien to uczynić w ciągu roku od dnia, w którym dowiedział się o przyczynie niegodności, nie później jednak niż przed upływem lat trzech od otwarcia spadku (tj. od chwili śmierci spadkodawcy).

Konflikty w rodzinach zdarzają się, lecz i zdarza się, że pod koniec swego życia starsze osoby przebaczają swym najbliższym ciężkie przewinienia, np. związane z pobiciem rodzica. Prawo w takich sytuacjach stanowi, że spadkobierca nie może być uznany za niegodnego, jeżeli spadkodawca mu przebaczył. Co więcej, jeżeli w chwili przebaczenia spadkodawca nie miał zdolności do czynności prawnych, przebaczenie jest skuteczne, gdy nastąpiło z dostatecznym rozeznaniem.

Wykładnia tekstu zapisanego w umowie   

Zawarłem na piśmie umowę z glazurnikiem. W trakcie robót okazało się, że inaczej rozumiemy znajdujące się w niej zapisy. Czy są jakieś zasady jak tłumaczyć (rozumieć) to co napisaliśmy ?

Nie zawsze umowę należy rozumieć dosłownie. Niejednokrotnie zdarzają się bowiem zwykłe pomyłki lub niedopowiedzenia. Kodeks cywilny stanowi, że oświadczenie woli należy tak tłumaczyć, jak tego wymagają ze względu na okoliczności, w których złożone zostało, zasady współżycia społecznego oraz ustalone zwyczaje. W umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu (art.65 K.c.).

Nie wolno prawa nadużywać, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy mając w ręku korzystną dla siebie umowę. Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony (art.5 K.c.).

„Długi język” podstawą do zwolnienia pracownika. Wybór między dyscyplinarką a porozumieniem stron

Zbyt długi język może stać się podstawą do zwolnienia pracownika. W jednej ze spraw okazało się, że kadrowa uchyliła rąbka tajemnicy i zdradziła współpracownikom wyniki konkursu na nowego dyrektora, jeszcze przed ich formalnym ogłoszeniem. Nie pomogło tłumaczenie, że nie wiedziała, iż są to informacje poufne. Pracodawca potraktował tę sytuację jako naruszenie obowiązków pracowniczych. Zaproponował kadrowej albo rozwiązanie na podstawie porozumienia stron albo zwolnienie dyscyplinarne (art. 52 k.p.). Kadrowa wybrała opcję korzystniejszą dla siebie
tzn. rozwiązanie na podstawie porozumienia stron. Liczyła także na to, że nowy dyrektor będzie dla niej przychylniejszy i na nowo ją zatrudni. Tak się jednak nie stało. Podejmowała więc próby uchylenia się od skutków prawnych złożonego oświadczenia. Do pracy dopuszczona jednak nie została.

Sprawa trafiła do sądu. Kadrowa żądała ustalenia stosunku pracy i dopuszczenia do pracy. Motywowała to tym, iż jest w ochronnym okresie przedemerytalnym, a przede wszystkim działała pod wpływem groźby bezprawnej. W odczuciu kadrowej groźbą był wybór sposobu rozwiązania umowy o pracę.

Zarówno sąd pierwszej, jak i drugiej instancji nie dał wiary zeznaniom powódki. Doszły one do przekonania, iż wybór kadrowej był podyktowany tylko i wyłącznie troską o siebie. Nie dopatrzyły się one ingerencji innych osób, które miałyby zmuszać ją do złożenia oświadczenia woli o rozwiązaniu umowy o pracę na mocy porozumienia stron. Powódka naruszyła powinności pracownicze i miała czas na wyrażenie swojego zdania w kwestii wypowiedzenia.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku z dnia 2 listopada 2015 r. o sygn. III APa 26/15 zauważył, iż: „Groźba bezprawna w rozumieniu art. 87 k.c. oznacza zagrożenie podjęcia działania niezgodnego z prawem lub zasadami współżycia społecznego (użycie bezprawnego środka) lub zagrożenie podjęcia działania zgodnego z prawem, ale zmierzającego do osiągnięcia celu niezgodnego z prawem lub zasadami współżycia społecznego (zmierzanie do bezprawnego celu). Tym samym nie może być uznane za groźbę karalną takie działanie pracodawcy, którym zmierza on do wykorzystania negatywnego dla pracownika, ale jednak legalnego środka dyscyplinarnego, jakim jest zwolnienie pracownika bez wypowiedzenia z winy pracownika (art. 52 k.p.).”.

Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 22 stycznia 2004 r. o sygn. I PK 199/03: „Możliwość uchylenia się przez pracownika od skutków prawnych oświadczenia woli (art. 87 k.c. w związku z art. 300 k.p.), w przypadku przekazania mu przez pracodawcę informacji o zamiarze jednostronnego rozwiązania umowy o pracę, zależy od tego, czy celem pracodawcy było wymuszenie w ten sposób na pracowniku wyrażenia zgody na rozwiązanie umowy o pracę na mocy porozumienia stron.”. Sąd Najwyższy doszedł do wniosku, iż poinformowanie pracownika o zamiarze rozwiązania z nim umowy o pracę nie można utożsamiać z groźbą. Informacja taka ma dać pracownikowi możliwość zaprezentowania swoich sugestii i znalezienia mniej szkodliwej dla niego formy rozwiązania z nim umowy. Abstrahując od skrajnych sytuacji szantażowania pracownika, intencją pracodawcy informującego pracownika o zamiarze rozwiązania z nim umowy nie jest zmuszenie go do złożenia konkretnego oświadczenia woli. Jak zaznaczył Sąd Najwyższy: „Warunkiem więc uznania możliwości uchylenia się na podstawie art. 87 k.c. w związku z art. 300 k.p. od skutków prawnych oświadczenia woli w przypadku przekazania przez pracodawcę pracownikowi informacji o zamiarze jednostronnego rozwiązania z nim stosunku pracy jest wyraźny zamiar i rzeczywisty cel pracodawcy skłonienia pracownika wbrew jego chęci (poprzez tę informację i określony sposób jej prezentacji) do wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy na mocy porozumienia stron, co z uwagi na wymuszający charakter zachowania się pracodawcy może być jednocześnie ocenione jako sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.”.

W niniejszej sprawie kadrowej pozostawiono dowolność w wyborze sposobu rozwiązania umowy o pracę, chcąc zapewne umożliwić jej uniknięcie zwolnienia dyscyplinarnego. W tym przypadku osoba działająca z ramienia pracodawcy nie nakłaniała powódki do złożenia oświadczenia woli o rozwiązaniu umowy o pracę na mocy porozumienia stron. Kadrowa sprawę przegrała.

Rażąca strata jako przesłanka podwyższająca ryczałt. Inwestor musi dopłacić

Jeżeli strony umówiły się na wynagrodzenie ryczałtowe, przyjmujący zamówienie nie może żądać podwyższenia wynagrodzenia, chociażby w czasie zawarcia umowy nie można było przewidzieć rozmiaru lub kosztów prac. Jeżeli jednak wskutek zmiany stosunków, której nie można było przewidzieć, wykonanie dzieła groziłoby przyjmującemu zamówienie rażącą stratą, sąd może podwyższyć ryczałt lub rozwiązać umowę (art. 632 k.c.).

Podpowiedzi jak rozumieć przywołany przepis w kontekście „rażącej straty” jako przesłanki podwyższającej ryczałt udzielił Sąd Najwyższy w wyroku z 08.03.2018 r. (sygn. II CSK 325/27). Stan faktyczny rozpoznawanej sprawy przedstawiał się następująco. Pozwany (generalny wykonawca) zawarł umowę z M sp. z o.o. na wykonanie robót ziemnych i drogowych. Umowa poprzedzona była spisaniem protokołu, który to zawierał szczegółowy zakres robót powierzonych M sp. z o.o. oraz podpisaniem zlecenia ustalającego wynagrodzenie ryczałtowe w wysokości 7.400.000,00 zł. Finalnie umowa była trzy razy aneksowana. Zwiększano zakres robót dodatkowych, jak i podwyższano wynagrodzenie. W toku realizacji umowy zaszła konieczność wykonania przez M sp. z o.o. robót związanych ze stabilizacją gruntu (rozsypanie spoiwa i wymieszanie gruntu) przy użyciu specjalistycznych maszyn. Spółka ta zawarła umowę na realizacje tych robót z podwykonawcą. Były to roboty nadplanowe, nieobjęte umową z generalnym wykonawcą o wartości 3.788.535,61 zł. Mimo dokumentacji geotechnicznej nie dało się ich zaplanować na etapie podpisywania umowy. Przedmiotem wynikłego później sporu było roszczenie powoda – Syndyka Masy Upadłościowej Spółki M sp. z o.o. o zapłatę przez pozwanego kwoty ponad 3 mln wraz z odsetkami ustawowymi za wykonane ponadprogramowe roboty tytułem bezpodstawnego wzbogacenia.

Sprawa ostatecznie trafiła pod obrady Sądu Najwyższego.  Orzekł on, iż : „Niepodobna w sprawie jednakże pominąć, że z charakteru wynagrodzenia powoda określonego w umowie jako ryczałtowe, w rozumieniu art. 632 § 1 k.c., wynika, iż należy się ono w umówionej wysokości i wykonawca w zasadzie nie może żądać jego podwyższenia, chociażby w czasie zawarcia umowy nie można było przewidzieć rozmiaru lub kosztów prac. Ten charakter wynagrodzenia prowadzi do obciążenia wykonawcy ryzykiem nieprzewidzianego wzrostu rozmiaru prac lub kosztów. Istotą tego wynagrodzenia jest ustalenie jego z góry, przy czym charakter okoliczności, z uwagi na które nie przewidziano rozmiaru lub kosztów prac, nie ma większego znaczenia. W warunkach wynagrodzenia ryczałtowego ryzyko nieuwzględnienia wszystkich prac wymaganych dla realizacji całości przedmiotu zamówienia, zgodnie z opisem tego przedmiotu dokonanym przez zamawiającego, w formie dokumentacji projektowej, specyfikacji technicznych wykonania i odbioru robót oraz przedmiarów, spoczywa na wykonawcy. Sąd ustalił, że pomimo opracowanej dokumentacji geotechnicznej nie udało się przewidzieć konieczności wykonania prac, które odbiegały od pierwotnych projektów, na podstawie których kalkulowana była cena ofertowa. Sąd jednakże nie ustalił okoliczności, które doprowadziły do tego kluczowego ustalenia, ograniczając się w tym zakresie do tej treści stwierdzenia biegłego P.W.  Nie sposób natomiast wykluczyć, a co uniemożliwia brak ustalenia tych okoliczności, że odkrycie w trakcie robót znacząco odmiennych warunków geologiczno-gruntowych, nie przewidzianych w żadnych badaniach podłoża lub innej dokumentacji, którego koniecznością było przeprowadzenie prac określonych na kwotę 3.788.535,61 zł netto, tj. ok. ½ wartości umówionego wynagrodzenia, odbiegających od pierwotnie ujętych w projektach, na podstawie których kalkulowana była cena ofertowa, byłoby zdarzeniem nadzwyczajnym i nieprzewidywalnym odnoszącym się do indywidualnej sytuacji stron, stanowiącym nadzwyczajną zmianę stosunków w rozumieniu art.632§ 2 k.c.”.

Sąd Najwyższy wskazał, że pojęcie „rażącej straty” należy rozumieć jako stratę niweczącą poczynioną przez wykonawcę kalkulację, przy uwzględnieniu zwykłego ryzyka kontraktowego. Nie jest wymagane aby rozmiar straty zagrażał kondycji finansowej wykonawcy bądź narażał go na upadłość. Zakres tego uregulowania należy oceniać przez pryzmat straty związanej z konkretnym stosunkiem prawnym, z uwzględnieniem zarówno jej kryterium obiektywnego, jak i subiektywnego, odwołując się do rozmiarów prowadzonej przez wykonawcę działalności (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15.11.2006 r., V CSK 251/06, niepubl.).

Rażącą stratą będzie więc, nie tylko strata realnie zagrażająca wykonawcy, ale również i przeciętna rażąca strata w operacjach handlowych.

Nadmienić należy, że zarówno w literaturze, jak i w orzecznictwie sądowym utrwalony jest pogląd, iż art. 632 k.c. może być w drodze analogii stosowany do umowy o roboty budowlane.

Z powyższego wynika, iż powszechna praktyka zamawiających, inwestorów lub generalnych wykonawców polegająca na przerzucaniu na wykonawców wszelkich ryzyk związanych z inwestycją jest błędna. Wykonawcy uzbrojeni w argumentację Sądu Najwyższego będą mogli domagać się w określonych sytuacjach wynagrodzenia przewyższającego ustalony ryczałt.

Komornik nie jest VAT-owcem

W interpretacji ogólnej Ministra Finansów z 15 kwietnia 2019 r. uznano, że komornik nie jest
VAT-owcem. Przypomnijmy, iż 1 stycznia 2019 r. weszła w życie ustawa z dnia 22 marca 2018 r. o komornikach sądowych, która wywołała wątpliwości czy w świetle obowiązującego stanu prawnego od 1 stycznia 2019 r. komornik sądowy jako organ władzy publicznej jest podatnikiem podatku VAT. W interpretacji indywidualnej MF z 19.03.2019 r. stwierdzono bowiem, iż:  „ (…) wykonywane przez Wnioskodawcę jako komornika sądowego czynności w postępowaniu egzekucyjnym i zabezpieczającym – realizowane na zasadach określonych w przepisach u.k.s. – nie stanowią w rozumieniu ustawy o podatku od towarów i usług działalności gospodarczej wykonywanej samodzielnie, a tym samym nie podlegają opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług.”. Komornicy oczekiwali jednak na wydanie interpretacji ogólnej rozstrzygającej finalnie istniejące wątpliwości. Doczekali się. W interpretacji ogólnej MF potwierdził, iż komornicy nie wykonują samodzielnie działalności gospodarczej w rozumieniu art. 15 ust. 1 ustawy o VAT, a więc nie są podatnikami podatku od towarów i usług.

MF m. in.  wskazał, że od dnia złożenia ślubowania komornika łączy stosunek podległości służbowej z prezesem sądu, przy którym działa, a ponadto Skarb Państwa jest odpowiedzialny solidarnie z komornikiem za szkodę wyrządzoną przez  jego niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu czynności.

Odprawa pieniężna w razie rozwiązania umowy o pracę z przyczyn niedotyczących ani pracownika, ani pracodawcy

Sąd Najwyższy w wyroku z 11 lipca 2018 (sygn. akt II PK 105/17, LEX 2566911) stwierdził, że odprawa pieniężna należy się pracownikowi w sytuacji rozwiązania z nim umowy o pracę
z przyczyn niezależnych ani od pracownika, ani również niezależnych od pracodawcy.

Sprawa dotyczyła prezesa zarządu spółki z o. o., z którym rozwiązano umowę z powodu upływu kadencji prezesa zarządu. Domagał się przyznania mu odprawy z tytułu przejścia na emeryturę oraz z tytułu rozwiązania umowy o pracę. Chcąc uzyskać odprawę, wkroczył na drogę sądową przeciwko spółce, którą wcześniej kierował. Sąd pierwszej instancji uznał powództwo stwierdzając, że o ile pracodawca nie wykaże, iż rozwiązanie umowy z członkiem zarządu spółki handlowej nastąpiło z przyczyn leżących po stronie pracownika, to przysługuje mu z tego tytułu odprawa. Jednakże sąd drugiej instancji zmienił zaskarżony przez spółkę wyrok, dokonując odmiennej oceny prawnej. Sąd Okręgowy uznał bowiem, że charakter umowy o pracę na czas nieokreślony oraz upływ kadencji prezesa zarządu są ze sobą ściśle związane i znane stronom. Zdaniem sądu II instancji takie rozwiązanie umowy o pracę następuje na mocy prawa, a zatem nie można mówić o wystąpieniu przesłanek z art. 8 i art. 10 ustawy z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania
z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników (tekst jedn.: Dz. U. z 2016 r. poz. 1474 z późn. zm., dalej jako: ustawa o zwolnieniach grupowych). Sąd Okręgowy uznał, że jeżeli rozwiązanie umowy o pracę nastąpi z przyczyn niezależnych od pracownika, to musi nastąpić
z przyczyn leżących po stronie pracodawcy i tylko wtedy będzie przysługiwała odprawa. Pogląd sądu II instancji mógł być uznany za właściwy w świetle przepisów ustawy dotyczącej tzw. zwolnień grupowych, tj. ustawy z dnia 28 grudnia 1989 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn dotyczących zakładu pracy (tekst jedn.: Dz. U. z 2002 r. Nr 112, poz. 980 z późn. zm.), która różniła się w swoich założeniach od obecnie obowiązującej ustawy o zwolnieniach grupowych z 2003 r.

Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną byłego pracownika, uchylił wyrok Sądu Okręgowego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd Najwyższy wyjaśnił, że obecnie funkcjonujące przepisy wymagają jedynie, aby przyczyna rozwiązania umowy o pracę nie leżała po stronie pracownika. Nie można od razu zakładać, że w każdym innym przypadku przyczyna musi leżeć zawsze po stronie pracodawcy. Sąd stwierdził, że „Przyczynami niedotyczącymi pracownika są zaś wszystkie okoliczności niezwiązane z jego cechami psychofizycznymi i sposobem wywiązywania się przez niego z obowiązków pracowniczych. Są to zarówno przyczyny leżące po stronie pracodawcy, jak i inne obiektywne przyczyny, które nie leżą po stronie pracodawcy, ale również nie leżą po stronie pracownika, a które jednak stanowią wyłączną przyczynę rozwiązania stosunku pracy jako niedotyczącą pracownika”. Reasumując, nawet gdy za rozwiązanie stosunku pracy nie odpowiada żadna ze stron, to pracownikowi i tak należy się odprawa. Prawo do wspomnianego świadczenia w brzmieniu obecnych przepisów ustawy o tzw. zwolnieniach grupowych wyłączone jest w przypadku winy pracownika. Nie zawsze bowiem powód rozwiązania umowy o pracę będzie leżał po którejkolwiek ze stron umowy. Podstawą mogą być przecież również same normy prawne albo charakterystyka danego zawodu lub stanowiska, za którą pracodawca nie odpowiada, itp. Pracodawcy powinni zatem pamiętać o takich przypadkach i być przygotowani na konieczność przyznania omawianego świadczenia pracownikowi, z którym firma rozstaje się.